kłótnia zamęt i samobójstwo!
i wreszczcie poszło
Przekonanie wyższości
we mnie dziś siedzi
przekonany także o swej marności,
a krzyki wciąż słyszą sąsiedzi
Bo matka swą paszczę wydziera
i mów "Oj to ci się w Niebie uzbiera"
Ja jednak to olewam
I załamkę co noc miewam
Bo idzie o światło w nocnej ciemności
przekonany jestem o swej niewinności.
A ona wciąż wrzeszczy
że nie daję jej spać!
aż sufit nad sąsiadami trzeszczy
i już nie chcę nikogo znać!
Że za dużo prądu komputer połyka
a ja go - jak na złość -nie zamykam
To także wywód nie moim był
bym od tąd bez niego żył*
I rodzą się złe myśli w mej głowie
ale nie walczę już słowem po słowie!
Tylko kto silniejszy, potężniejszy
I to jest najczarniejszy
scenariusz naszej wojny
ale ja nie jestem bogobojny!
Jestem TYM, kim nie miałem być
a czy wogóle tu miałem żyć?
Pier...ę to wszystko, co żyje na ziemi
nie chce mi się już żyć, ze sprawami
memi!
Bo czuję się potężny, jak myśl
przewrotna
i nie mam już nigdzie uciec, droga
bezpowrotna!
Że ja tak teraz jeszcze żyję?!?!
I w ziemskich sprawach w trudach gniję!
Wysoki blok, piąte piętro
wchodzę na parapet mały
bo chcę skoczyć ztąd!
chwilę temu mewy przelatywały
One latać umieją, a ja nie potrafię
Skoczyłem głową w dół i jest po sprawie!
Już nie żyję, nie oddycham
i do świata tego nie wzdycham
A co mnie wszystko kiedyś obchodziło!
A napewno mi się to zaledwie przyśniło!
To wcześniejsze życie
co chowałem się w nim skrycie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.