Klucz do nieśmiertelności
Od mrozu nam krew w żyłach krzepnie
I serce każdego jest zimne – od bólu
ślepnie
Śnieg leży wokół kaplicy tak białej jak sam
puch
A zimny wiatr jest dla nas jak zły duch
Wychodzą mężczyźni niosący trumnę
drewnianą
Nie mogą upuścić, choć mają pod sobą ziemię
szklaną
On nie może jak łzy niewieście na lód
opaść
Zamarzające w chwilę po spłynięciu z
oka.
I grana jest piękną i smutną melodia -
Na świecie zgasła kolejna pochodnia
Ona wychodzi z oczyma zamkniętymi
Stąpając po ziemi nogami ugiętymi
Zatrzymuje się, pada, nie może podążyć
Nie ma siły już w życiu, serce jej ciąży
Ale chce, lecz nie może się pozbierać
Biały rydwan zdrowia ją zabiera.
Inni idą chować, Ona cierpi wielkie
katusze
Dzieci pochowały trumnę z ojcem i jego
dusze
Ona znieść nie może, że go nie
pochowała,
Że mu ostatnich kroków po śmierci nie
dotrzymała,
Lecz tym samym poznała tajemnicę
miłości,
Która jest jedynym kluczem do
nieśmiertelności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.