Klucznicy
Długi, bolesny poród człowieczej chimery,
strachem nazwali.
W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, kazali
wierzyć, że taka natura.
Wadliwa od poczęcia, naznaczona grzechem
spadkobierczym.
Wszak człek to kawał mięsa, boi się więc,
by przypadkiem nie nadgnić.
Bać się, to cnota boska.
Przeklęty na wieki, ten co heroicznym
śmiechem puentuje powyższe.
Strach wpisany w helisę, kluczem do bram
złotych.
Pod lupą oglądają, skąd ten strach
wyrasta.
Znajdują dziwa jakieś i szatan ciałem się
staje.
Bój się człowiecze !
Gdy bać się przestaniesz, sam belzebub cię
weźmie,
jak siłą mężczyzna niewiastę kaleczy.
Człowiek jak biedny robaczek, plącze się
między stopami na wojnie.
Któż walczy, Bóg i anioł zbuntowany. Bać
się masz obydwu.
Zmyślny plan, od wieków niewolników
hoduje.
Co który głowę do góry podniesie, ten z
systemu wiar wyparty zostaje.
Jak narkotyk, strach w żyłach krąży, żyć
bez niego nie sposób.
Wysłannicy najwyższej prawdy, tyleż ksiąg
mądrych posiadacie.
W której to naród wybrany, przywileju
klucznika kajdan dostępuje?
O czyich przykazaniach tak głośno prawicie
?
Czy może, któregoś z waszych druhów, innej
maści bóstwo natchnęło ?
Kazało na krzyż się powołać i padać na
kolana przed wami ?
Korony cierniowe na głowy bliźnim
zakładacie.
Sami złote diademy przywdziewacie.
Zabiliście Boga w człowieku, sami jego
miejsce zajmując.
Biedne narody, które w półboga
uwierzyły.
Bo czyże półbóg wobec całokształtu ?
Naród wybrany = duchowni różnej maści (to moje pojmowanie tego zwrotu, ponieważ Bóg nikogo nie wybiera, wszystkim daje to samo, czyli doświadczanie samego siebie).
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.