Kobiece gry
Zakochał się we mnie pewien gość,
co nie zna słowa "nie".
I chciałabym mu, po prostu na złość,
pokazać prawdziwie kobiecy gniew.
Więc poszłam za jego kumplami do baru,
bo chciałam mu zrobić okropną wieś,
lecz on zamiast zwyczajnie mnie zganić,
wielbił me oczy, figurę i pierś.
I by nie myślał, że dla mnie coś warte
są jego usilne starania,
to brnęłam na oślep i ciągle w zaparte,
że mnie nie trzeba kochania.
I wszystko po stokroć prostsze by było,
gdyby nie jeden bezsporny fakt,
że tak niestety mi się zdarzyło,
że ja go kocham mocno aż strach.
Bo czasem tak myśli młoda kobieta,
nie wiem z jakiego powodu,
że musi omijać uczucie z daleka
prawie jak statek samotną górę lodu.
Komentarze (3)
ależ to zwykła kokieteria i wrodzona skromność
kobiecie nie zezwala tak wprost się ujawnić:)
hmm ciekawie i rozbrajajaco napisane..
interesujący temat ;)