Kobiece rozterki
Tobie...
Chciałabym krzyczeć -
ale nie mogę -
zakrywasz moją buzię
spojrzeniem.
Odwracam więc głowę,
by nie patrzeć Ci w oczy.
Szukam ucieczki,
rozpaczliwie,
chcąc wyrwać się
z pułapki.
Nie mogę znaleźć wyjścia
z labiryntu
słów, gestów, spojrzeń...
Chcę się zerwać
ze smyczy
ale nie umiem jej odpiąć.
Chcę płakać,
lecz nie mogę -
nie pozwalasz mi na to,
wycierając krople łez
uśmiechem.
Czasem chciałabym
więcej cię nie widzieć,
nie znać,
bo sprawiasz mi ból
gdy jesteś blisko.
Jednak,
gdy odchodzisz,
moje serce
przeszywa skurcz tęsknoty.
Powiedz -
czemu tak męczy mnie to wszystko?
Przecież, nie raz
przemierzałam te drogi.
Czemu potykam się
co krok
jak roczny dzieciak
o kamienie,
które kładziesz przede mną?
Czy zdołam dojść
tam gdzie idę?
A jeśli nie -
czy podasz mi rękę,
bym nie wpadła
w przepaść?
Nie pozwalasz mi
odejść,
odpocząć,
przestać iść,
zrezygnować...
Nie chcesz też
bym została.
Nie ułatwiasz mi niczego,
karząc podążać dalej.
Bawisz się mną,
jakby to była gra,
kolejna gra,
w której za wszelką cenę
chcesz zwyciężyć.
Tylko, że
sam jeszcze nie wiesz
jaki byś chciał
koniec...
Komentarze (2)
Aż się zmęczyłam czytając ten wiersz... Ale to dobrze,
bo to oznacza że wciąga i przemawia. A
przemawia-przejmująco.
Ciekawy, dramatyczny,oryginalny... Pozdrawiam.