Kobieta –nocny demon.
Kazda ma w sobie cos z demona.
Była czarodziejką miłości.
Istniała, nie znała litości.
Mężczyznę wodzić na pokuszenie.
By oddać swe ciało- dać mu ukojenie.
Bo w jej wnętrzu szatan odnalazł
siedlisko.
Mężczyzna był daleko- gdy spojrzała- był
blisko.
Dłonie jej- rozkoszy skarbnica.
Usta pełne, powabne, różowawe lica.
Aksamit włosów przyćmiewał blask w oku.
Bo gdy jasność nastała,
Ona czekała zmroku.
By w rozkoszy zatopić swe spragnione
ciało.
By wyć do księżyca.
By krzyczeć że jej mało.
Grzeszyła nocą, bo za dnia być inną.
W pokorze się zatopić, być czystą,
niewinną.
Oddać się Bogu, pokutować w duchu.
Czuć skruchę i czekać nocnego wybuchu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.