Kobieta załamana
Bez planów na przyszłość, zamknięta w
sobie
Bez większych nadziei,wieczorem płakała
W radiu leciały znane melodie
Słuchała samotnie i strasznie się bała
Że nikt w jej życiu sie nie pojawi
Ktoś właśnie odszedł i złamał serce
Kochała tak mocno a on się zabawił
Tęskni szalenie i żyje w męce...
Cóż może zrobić gdy mętlik w głowie
Nie wie co począć, placze ukrycie
Kto jej pomoże, niech ktoś odpowie
Zmęczona wszystkim, zmęczona życiem...
Wstała z fotela, unosząc się lekko
Z zamiarem strasznym, zrobienia złego
Poszła do kuchni, upust dać mękom
Nie bała się gniewu nawet Bożego
Chwyciła noż ten najostrzejszy
Przyjaciel w tej chwili jej
najwierniejszy
Przeciąć już chciała żyły w nadgarstku
Lecz usłyszała płacz dziecka z pokoju
Moja córeczko, mój Ty głuptasku...
Uratowałaś życie swej mamie
Moje słoneczko, moje kochanie
Jaka ja głupia maleńka byłam
Chciałam się zabić...
I Ciebie samą tutaj zostawić?
Moje Ty słońce mamusi kochane
Chcę żyć dla Ciebie, niech tak
pozostanie!
Dziękuję córeczko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.