Kochankowie...
Opowiem Wam pewną historię... może po jej przeczytaniu słowo "kocham" nabierze dla Was większej wartości...
Tyle czasu upłynęło...oni ciągle są
osobno...
Choć miłują się tak bardzo...to nie mogą
być ze sobą...
Los tak srogo ich pokarał...choć powodów
nie miał wcale...
Czy za miłość tak ogromną można przyznać
jakąś karę?
Ona pięknie rozświetlona... tak dziwiczo
delikatna...
Tylu kocha ją niezmiernie...lecz jej serce
Ktoś już zabrał...
To dla Niego się dziś stroji...to dla Niego
tańczy z wiatrem...
Bo go kocha bezgranicznie...nic nie może
tego zatrzeć...
On, Pan nocy...w oczach milion gwiazd mu
płonie...
Kocha bardzo tą kobietę... smutek skrywa w
czarne dłonie...
Co noc tylko o niej marzy...ona życiem jego
jest...
Choć tak silny i odważny...nie potrafi
wzbronić łez...
Dzień i Noc...tu o Nich piszę...
Kochankowie zrozpaczeni...nie chcą nigdzie
być afiszem...
Pokochali się już dawno...miłość powiesz
beznadziejna...
Niespełniona i tak smutna...wszakże jest
prawdziwa, pełna!!
Oni tylko sobą żyją...bo dla siebie są
stworzeni...
Otwórz oczy i spójrz w niebo...znaki tutaj
są na Ziemi...
Ona jemu tęczę plecie...on jej gwizdy
rozsypuje...
Deszczem rzewnym płaczą często...jedno tak
drugie miłuje...
Niech pobędą trochę sami...może Bóg się
dziś zlituje...
Zobacz Panie ich cierpienia...zmień coś w
tym, ja protestuję!
Złącz ich drogi...pozwól kochać im i
BYć!
Połącz SERCA dwie połowy...nie każ wciąż
marzeniem żyć..
Ja rozumiem taką miłość...bo w podobnej teraz jestem... Nie potrafię mówić głośno...powiem "kocham" Tobie szeptem...
Komentarze (1)
Piękny wiersz. Czy mi się zdaje czy mówi on o miłości
na odległość trochę? Tak to odbieram :) bo sama jestem
w takim związku :)