Kochankowie z cmentarza
Jakoś jest wietrznie, nie spotkają się,
ciągle padają deszcze niebieskie,
nigdy nie mokną, a nie wychodzą,
kochankowie z cmentarza są cisi dziś.
On z daleka swe prochy przysłał,
chciał z bliska całować jej krzyż,
ona samotna pod mężem,
w dębie leży ze wspomnieniem.
Oni się znaleźli po latach udręki,
na jednej alejce, na grobach obok,
łączy ich zawsze ta jedna brzoza,
z cieniem i chyżą wiewiórką.
A oni dziś tacy cisi, tacy umarli
w wiecznym swoim pocałunku
Komentarze (2)
Jestem naprawdę pod wrażeniem tego wiersza, szkoda, że
dodałeś go w tak później porze. Dodaj do moze w porze
większej czytelności, naprawdę warto.
Los bywa dziwny w swoim przeznaczeniu... Poruszyłeś
moje serce tą historią.