Kochankowie w parku
W parku na łące,
Ciała gorące przeszedł dreszczyk,
Ale nie był to deszczyk.
Skąpani w słońcu,
W namiętnym gorącu,
Leżeli czule,
Muskając się w skórę.
Dziewczyna zmysłowa,
Kuszącym spojrzeniem,
Wprawiła go w zachwyt,
Diabelskim wcieleniem.
On podążył myślami,
Nie ustępując jej chwilami.
Przytulił ją mocno, całował czule,
W mig rozpiął jej koszulę .
Badał jej ciało delikatnie głaskając,
Tak powoli ją nakręcając.
Całował usta, ciało pieścił rękami,
By po chwili zamienić się rolami.
Dotyk pobudził jej gorące ciało,
Sprawiając, że dotyk to zdecydowanie za
mało.
Począł więc ustami,
Pieścić ją namiętnie.
Zarzucając z niej ubrania,
Jakie były zbędne.
Jej oddech ciężki,
Serca mocne bicie,
wprawiły go w ekstazę,
Bo kochał to skrycie.
Ona nie będąc mu dłużna,
Dawała pieszczoty,
Nabierając na niego,
Coraz większej ochoty.
Kochankowie żarem swych ciał upojeni,
Stali się jednością ,
Ciesząc się namiętną gorącą miłością.
Komentarze (6)
No proszę, można kochać szczerze i niewinnie. Fajny,
nie ma w nim wulgaryzmu, a jest zmysłowość.Pozdrawiam.
Rozbudzasz wyobraźnię. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
Zmyslowo pozdrawiam
Krajobrazoznawczy erotyk:-)
zatrzymuje prostym zmysłowym przekazem* pozdrawiam
Słońce zaszło, no a jakże
i dziewczyna...chyba także!