Kochankowie z ulicy Łaniewicza
Ulica Łaniewicza istnieje wyłącznie nierealnie, dlatego dzieją tam się rzeczy czysto niewymierne.
Na ulicy Mickiewicza zabito dziś
człowieka
Tępym łomem zanurzonym w stuletniej krwi
ubojnej krowy.
Nad jego zwłokami nieczynne powietrze grało
motyw dęty,
A na ulicę Łaniewicza skręcał zapłakany
morderca.
Po chwili zwłoki wstały i pokulały na
Łaniewicza z łomem między żebrami
Rzucając mordercy pod zapłakane nogi różę
grobową.
Poeta w tym czasie szedł traumatycznym snem
schizofrenika
Zapisując szczegół po szczególe w zarysie
nieszczegółowym
I był na przemian różą grobową, mordercą i
zwłokami
Tak jak często ukrytą metaforą miłosną jak
czerwcowy jaśmin.
I myślał dość ckliwie, ile to można wracać,
o miłości!
Ile kłócić, zabijać, gorsza zazdrościć, och
kochliwości!
Czy mordercy mogą płakać tak jak kochają
zabijając erotycznie?
A zwłoki czy wybaczają takie morderstwo
schizofreniczne?
I czy poeta może być w końcu różą
grobową?
Na ulicy Łaniewicza zabito dziś poetę.
Komentarze (4)
przepraszam...wykracza poza zwyczajność.....
Wiersz rodem z wyobraźni nie/jednej/jaźni :-)idąc za
logiką wiersza poeta może powstać ...wiersz zatrzymuje
mnie bo nie wykracza poza zwyczajność- przepraszam za
ubogość komentarza.
Nie przepadam za mrocznymi wierszami,ten zatrzymał
mnie na długo.Dobry!Pozdrawiam serdecznie+++
cudowny wiersz aż ciarki mnie przechodziły po prostu
wyjątkowy fantastycznie +++++