Kochankowie wieczności
W mroźnej jaskini siedzi sama,
ogień mały tli się leciutko,
dreszcz zimna przeszywa jej ciało,
a serce drży - bo oczy widzą,
tam w rogu - czyjś cień - może to duch
tej groty, w której schroniła się...
Strach ją przepełnia, lecz mimo to
wstaje, idzie - choć ciemno tu jest,
dziwi się sobie - nie lęka się...
Istota to jest natury, zaś
cień - był błędna jej myślą, zmora
- też nie właściwie...więc duch? Zjawa?
Ach, oczy ją pieką - ogień zgasł,
cóż za ciemność egipska, czy to
ekstaza na nią spłynęła, bo
przecie skąd tutaj ruiny zamku?
I gdzie tajemnicza istota?
Chwilę stoi...potem spostrzega,
nić długą - czyżby Ariadny? Cóż,
nie ma wyjścia, więc dąży w jej ślad;
Idąc - czuje na sobie czyjś wzrok,
wie, że to on ja wiedzie tam, gdzie
materializuje się jego
i ciało, i dusza - to miejsce
jest głębią, zwaną - salą pragnień...
dobrze ukryta - zamknięta też,
kluczem jest tarot - strażnik go ma,
jakże, więc ona tędy przejdzie?
Lecz on sam jej bramę otwiera...
W myśli jej słowo - czary - krąży...
była w płaszczu brunatnym, teraz
ma suknię z peleryną czarną...
wokół światło świec, a tam dalej,
łoże...krokiem wolnym się zbliża,
dostrzega błysk w oku - pamięta,
istota z groty - jakaś inna,
a może ta sama? Wszak było
tam czarno, nie widziała dobrze,
ale te kocie oczy jego,
to Je rozpoznała, teraz wie,
jakże to cudny mężczyzna jest,
czy on jej pragnie? Czy pożąda?
Niepewna jest jego zamiarów,
lecz on jej dłoń podaje swoją,
łagodnie spogląda...całuje...
znów jest w ekstazie lecz nie sama,
razem wkraczają w otchłań wspólnej
rozkoszy i wnet tworzą jedność...
On - władca ciemności, Ona zaś
Czarownica - odnaleźli się...
Pozostaną przy sobie i już
po wieczność - kochankami będą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.