kochany ojcze.
powroty, po cichej wieczności.
czekanie, i w strachu
banalne modlitwy
o ciebie
o dom
o życie
odliczam. sekundy, tik-tak. umierasz?
proszę- nie.
wołam, kocham
przystajesz czasem
z krzykiem,
pięściami, z szleństwem w oczach.
wyrażasz tym miłość.
to zwyczajność nas dwóch,
nasza mała odmienność.
porcelanowe wieczory,
i noce
kiedy chroniłam cię modlitwą.
już nie wierzę w boga.
umierasz,
upity samotnością.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.