Kofeinowa poranna karawana
Czajnika śpiew obudził o poranku wiosnę
Wydmy poduszek pogubiły ziarnka snu
Nocne marzenia znów wracają na swą półkę
Znów z wyżyn trzeba nieuchronnie zejść ku
dniu
Białe słonie naszych ulubionych filiżanek
na bambusowej karnie już stanęły tacce
na grzbietach niosą w aromatu karawanie
senne wspomnienie o Brazylii lub Itace
Ich brzuszki napełnimy czerni treścią
i kostki cukru prędko w mokki skoczą toń
może śmietanki pianka zafaluje na niej
lekko
albo kardamon nada nowy smaku ton
Dla mnie poranna kawa z Tobą prawie jak
modlitwa
Co błogosławi każdy nowy dzień
Komunią będzie nawet zwykła kofeina
Smak szczęścia jakże prosty jest
I dobrze wiesz, że mogłoby tak
właśnie być...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.