Kogo ja wybrać mam?
stanęłam pod rosłym dębem
siłą jego urzekłam
skóry przedziwnej dotknęłam
szepnęłam:
poszłabym za tobą do piekła..
dębie prastary, pęknięty
czerpię moc z twego wnętrza
kogo ja wybrać mam
bo dwóch mi mówi, że kocha?
komu serce swe oddać
w czyich ramionach umierać
z rozkoszy szaleć i szlochać
co noc
po świt
w tle spadających gwiazd?
dębie stargany burzami…
kto mnie w ramionach uniesie
na ścieżki życia powiedzie
w pościeli śnieżnej z mych róż
portretu zszarpanych snów
w szepcie milczących słów
stopionych w miłości dusz?
szaleństwem zarazi
ujmie za dłoń i tam zaprowadzi?
pioruny strzelały w ciebie...
kto mnie dotykiem porazi
obudzi burzę emocji
falą rozkoszy zaleje
tajfunem zagarnie mnie w nocy
z pokus rozgrzeszy
smutki rozpędzi
z nabrzmiałej tęsknoty owocni?
wtulam w tajemne szemrania…
mój wymarzony jest przy mnie
zapach nie z tego świata
zabiera sploty mych myśli
ja tylko przez niego wyśniona
ukołysana tym wichrem
w potężnych konarach dębu
zabrana z marzeń swych zrębu
dotykiem zaczarowana
zasypiam ze słowem miłości
kocham…, to ja… jedyna
przez ciebie wtedy wybrana
wibruje we mnie myśl płocha
że kiedyś cie miły mój spotkam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.