Kokon w Lesie
Rzekłbyś, że wiatr to samodzielnie gra w
gałęziach;
Rzekłbyś, że słońce to iskrzy się w
kroplach rosy;
Rzekłbyś – pajęczyna trzyma deszcz na
uwięzi
I w tych kałużach pająk nogi moczy
bose…
Rzekłbyś – a jakże…. Lecz las
– bez słów więcej mówi;
Zbyt mało, byś pojął – choć więcej,
niż chcesz słyszeć…
Pająk na drzewie dziwnie duży kokon
uwił,
I – rzekłbyś – czeka… a
tam – drugi pająk wyszedł
Ze swej jamy – jakże do ludzkich ust
podobnej…
Zda się – tak dziwnie lśnią mu
ślepia: liczne, drobne…
Gotów jesteś przysiąc, że na gałęzi owej
Coś siedziało przed chwilą – jakiś
kształt widmowy…
Lecz – kiedy wzrok odwracasz –
cień się znów pojawia.
Próbujesz go uchwycić – raz, drugi
– och, prawie…
Ciemność, cisza. Ciasno. Rzekłbyś –
niby w… kokonie?...
Ukłucie – wiele ukłuć –
czyżby… nie… nie! O, NIE!...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.