kolej rzeczy...
Zapada zmrok...
na horyzoncie szaro,
błądzę w ciemościach...
w nocy otchłani...
Drogi się plączą,
drogi się mylą,
upadam co chwila...
chwile są godziną...
Otwieram oczy szeroko
poruszam się... po omacku
kalecze nogi i dłonie,
krwią brudzę...
nieistniejące posadzki
Krzycze tak głośno...
i nikt mnie nie słyszy...
a może nie chce
słyszeć mych wołań?
Tkwię tu w środku...
całkiem sama..
w środku wielkiego dziwnego
wszechświata....
czuję sie jak suche drzewo...
stojące samotnie...
na zielonej łące...
sciete na podsycenie ognia...
kiedy znowu zajdzie słońce...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.