Kolejne morały zakochanego wariata
zrzuciłeś ze skarpy w otchłań
niepewności
zjeżdżaliśmy na sankach a ty przy mnie
wtulona w moje ciepło bałaś się
bliskości
uciekłem więc w Alpy tak jak każdy
nie zdobyłem Mont Blanc
z pewnością nie dla Ciebie
żyjąc pośród ludzi niczym zwierz
zachłanny na słabość pierwiastka
w głownej mierze kobiecego
żywiłem się szczęściem
to zdanie w moim umyśle
nie daje mi spokoju
stos potłuczonych obrazów
i topór wbity w pień
zabiłem z duszności
grając z jasnowidzem w szachy
niepodważalnie odciąłem mu głowę
spoglądał na mnie w milczeniu
zaciekawiony bliskim końcem
jedno uczucie płoneło
w jego obliczu
mianowicie niewiedza
a ja utkwiwszy w nim oczy
grałem dalej swoją rolę
Komentarze (1)
hmmm...ciekawe te morały tylko...czy zawsze w porę
rozumiemy?