Kolejny spacer Mariacką
Wybuchła,
jak zwykle o tej porze słońca.
Wciąż chłodno, a jednak komary wyrywają
się
z zaklętych, jantarowych form.
Powtarzam swoją wędrówkę z jesieni.
Mam więcej czasu.
Przemierzam więc, tu i tam.
Już znam po imieniu dawno umarłych
patrycjuszy.
A bazylika przede mną - raz,
raz za plecami.
Zwierciadła okiennych wystaw
perfidnie
pokazują mi, że jestem sam.
Opuszczam uliczkę.
Odtąd, będę szczególnie ją kochał.
Chociaż taka krótka.
Na Moście Chlebowym kanału Raduni
brakuje jednej kłódki.
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/spacer-ma
riacka-448438
Komentarze (4)
byłem dawno temu na Mariackiej późnym wieczorem,
latem....
Choć to wiersz, to jakby prowadził nas przewodnik
turystyczny po pięknej ul. Mariackiej, a jaką ma
spostrzegawczość...pozdrawiam serdecznie
i ja przeszłam śladami peela... aż do "bezkłódkowej"
wymownej puenty...
Miło było przejść się śladami peela.
Ładny wiersz. Miłego dnia.