KOLEKCJONER SNÓW...
jak dobrze, że to tylko sen...
Jak potok mrówek, kojące wrażenia
Otumanią twoje ciało...
Zacierają kształty podniosłymi tony
Kroczących cieni,
Zniekształcone twarze bez zwierciadeł,
Kolekcjoner portretów zaczerpniętych z
marzeń.
Ogromny ścisk umysłu, ból rozdarcia,
Ciągle te same kroki...
Odnowiona psychika, znów stacza się na
dno...
Wyobrażenie rośnie wraz z niechybnych
zmysłem
Imaginacji...
Niemoc... fatalna niemoc,
po przebudzeniu, pełno brudu, krwi,
zranione cząstki...
znów kolekcjoner, tym razem brakuje
mu...
jej
zamknięte drzwi, pisk, krzyk,
szarpanina pomieszana z białą gorączką
i znów niemoc...
dopada ją... kolekcjoner dopina swego,
rozdziera białą sukienkę,
powoli przedziera warstwy umysłu...
fizyczna destrukcji
psychika przestaje działać
niemoc...
przed oczami biały tunel, a bliżej aparat
tlenowy
pi... pi... pi...
uf...! sen dobiegł końca...
nie bój się aniołku... już po wszystkim
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.