Kolor czerwony
Najpierw była czerń
mrużyłam oczy zaspane
Bawiliśmy się w domino
Czarno-czarne kalambury
Słów bez wyobraźni swobodnie
Wypluwaliśmy je z siebie
Na przemian śmiejąc się
Wprost do lustra nad nami.
Biel dopadła nas za zakrętem
wąska uliczka kocich łbów
Patrząc pod nogi boleśnie
ścieraliśmy się na wybojach
Wpuściłam Cię do swego łona
Przestałeś drżeć z zimna goły
Topiłeś owocowe lody zapomnienia
Marzenia krzyczały w nas dość.
Właśnie wtedy pojawiła się czerwień
Pod paznokciami u nóg kopała
Wywlekając ze środka samotność
Krztusiliśmy się krwią oboje
Wylizując się zupełnie oddzielnie.
Piękna była ta chwila wibrującego
/Żegnaj/ gdzieś na schodach.
Widziałam jeszcze krew z butów
Spokojna przekręciłam klucz w zamku
Dopiero po czasie zobaczyłam
Czerwone buty na własnych stopach.
Komentarze (5)
smutna historia... o samotności, ciekawe, przejmujące
metafory
ach.. do czerwoności !
Bardzo sugestywny wiersz, podoba sie. Pozdrawiam
cieplo.
Świetny pobudza zmysły i wyobraźnie - bardzo:))
Pozdrawiam ciepło:)
Bardzo pobudza wyobraźnie- a to cenię. Pozdrawiam