Kolorowe obrazy
z tomu Oddech ostatni
I jak zrywamy szyszki młode sosny na
miód
żółty pyłek z chłopca i dziewczynki
mówię -
będą rosły tu gdy nas tu nie będzie, ludzi
w ogóle
a one będą
myślę o siostrze stryjecznej, co nie żyje,
że mogła by je
z nami zrywać
Czy jest gdzieś niebo, do którego trafią
wszystkie nasze
duchy i dusze Ja szyszki sarny mszyce
biedronka
pszczoły nie interesują się sosnami..
i niebo
a obłoki są białe jak mleko
Zieleń wyrastająca, jest o porze
deszczów
czymś jak niebo
wrastam wzrastam znikam w leśnej
przesiece
w zieleni - zielona śmierć
obrasta, obrastam stary pień
Krowy muczą nie dojone, ciężkie od bieli,
pokarmu
mleko dają całe życie
Żurawie zawsze szukają mateczników
gdzie one tam głębia zieleni, tam
niedostępne
oczom polany - tajemnica, są częścią
matecznika - dla
ludzi nieuchwytne - głosy żurawi płyną
do nas i nie tylko do nas łaskawie
z daleka - zimorodek pani Wilk
to żuraw - tajemny duch życia
wołający paciorki różańca
Czyjeś usta szepczą modlitwę
modlitwa niczego nie zmienia, nie uratuje
nas
ale czujemy że spływa spokój na żurawie
Drzewa pięknie żyją, dając pokarm
rzeszom i tlen dla rzesz
rozmnażają się karmiąc
wzrastają rozdając
i robią to cały czas
biorą minerały, wodę - przemiana z
nigredo
Słowianie czcili drzewa, boga co umarł na
drzewie
i zmartwychwstał potem
jak drzewo
Oni musieli mieć świadomość, że dając
siebie
możemy ocalić siebie
Jezus był chyba chodzącym drzewem
Przybyszem z lasu
Święta ziemia, dbając o nią dbam o swój
rodzaj
Nie żadne czynienie sobie ziemi poddaną
a służenie jej, pomaganie,
odpowiedzialność
- Chrześcijanie czują się zagrożeni przez
tą świadomość?
W chwilach wzniesienia się ponad drapieżny
lot jastrzębia
odkrywa się wielką czułość
Komentarze (7)
Teraz rozumiem. Definicja encyklopedyczna
chrześcijaństwa mija się z Biblią, dlatego ludzie nie
idą za Jezusem, ale za religiami mz...I jest jak jest.
Pozdrawiam :)
Ja za KrzemAnką. :)
ja w tym wierszu nie wiem kim jestem, odpoczywam, to
wszystko, szukam kontaktu z naturą
Chrześcijanin uważa że jest bardzo biały a w
rzeczywistości jest bardzo czarny , lecz nie wolno mu
tego widzieć. Tak Nietsche by to określił. Od
paragrafu 102 do 106 w Woli mocy to ujął tak. Jezus
był kimś nie z tego świata, archetypem, trochę magiem,
trochę szaleńcem, hipisem ale bez narkotyków i seksu.
To indywidualista szukający oświecenia, tu i teraz,
praktyka życiowa, negacja egoizmu, coś jak buddyzm,
ale chyba jednak coś więcej. I czy on tak całkiem jest
obojętny na zaświat jak twierdzi Nietsche to nie wiem.
Wydaje się że chrześcijanie wzięli sobie nazwe,
zaprzeczyli istocie i naturze ludzkiej. Robią cały
ustawiczny czas coś innego niż Jezus, nie są
indywidualistami, przejęli się przypowieścią o
zagubionej owcy, tym są tylko, potrzebują pana. Ale to
zawsze społeczność robi, to gatunek, tak będzie z
każdą nauką, tak wygląda realizacja każdej idei; po
prostu rządzi stado potrzebujące haseł. Najbardziej
zakłamani rządzący ale i zwykli obywatele im nie
ustępują. Trzeba jednak szukać archetypu Jezusa, on
jest, są wyjątki, ten przysłowiowy 1%. Może wśród
matek, zwierząt, dzikich plemion, w każdym z nas.
Modlitwa to rozmowa. Czy rozmowa może nic nie
zmieniać?...
/Jezus był chyba chodzącym drzewem
Przybyszem z lasu/- te wersy szczerze mnie uśmiechnęły
:)
Ciekawe jaką definicję "chrześcijan" porusza peel w
tym wierszu...
Twoje refleksje przypominają mi "kulę śniegową", do
której z każdym wersem doklejają się ciekawe
myślokształty
Pozdrawiam :)
Ciekawy potok myśli. Miłego wieczoru:)
Zatrzymałam się na chwilę przy Twoim wierszu. Zawsze
znajdę tu coś dla siebie, jakąś refleksje czy myśl.
Podoba mi się :)
Pozdrawiam serdecznie :)