kołysanka
pojawiam się i znikam ,
jak strumyk cicho pomykam,
czuję w sobie dziwną ciszę ...
ta cisza mnie kołysze...
może swoje poranione serce w
końcu czysto usłysze,
rytmicznie,muzycznie,
psychodelicznie ...
uraczy mnie tym dzwięcznym
tonem...i już więcej nie utonę
w mrokach odchłani ,
w bezskresnej fali
w dzikiej oddali...
lecz wypłynę na ciche ,
kryształowe morze...
co mi drogę odnaleść pomoże
do raju wiecznego ,
do domu cichego ,
magicznego, ciepłego...
poczuję migotliwy,
bardzo żywy deszcz,
usłany promieniami ,
na mej kuchej duszy
co ból nieznośny zagłuszy,
wzruszy , poruszy...
do życia nowego ,
wolnego, czystego...
rozpadne sie na tysiące
kawałków słońca,
by już nie mieć końca...
Komentarze (7)
Popraw błędy ortograficzne, bo rażą ;) Ale tak to
bardzo miło :)
Pięknie napisane.
"rozpadne sie na tysiące
kawałków słońca"...ladnie:)
Wczytuję się w głęboką nadzieję.Pozdrawiam.
PIękny wiersz. Bardzo mi się podoba . Pozdrawiam
serdecznie
Ukołysało mnie..
Pozdrawiam
"kucha: czy krucha dusza ?
i kilka ogonków do "ę" przy końcu
do życia nowego ,
wolnego, czystego...
rozpadne sie na tysiące
kawałków słońca,
by już nie mieć końca...