Komar
Kiedyś mnie ugryzł komar w tyłek,
w pozycji dość seksownej tkwiłem.
Tyłek spuchł cały,
był obolały,
ja zaś spełnienia nie skończyłem.
Ale pragnąłem dorwać drania,
i mu nakopać za kąsania.
Za to, że tyłek,
miejsce wszak miłe
lecz się przed draniem nie osłania.
Ten wykorzystał słabą stronę,
pieściłem właśnie własną żonę.
Tyłek był goły,
ja zbyt wesoły,
miejsce na atak wymarzone.
Czekałem długo, aż niebawem,
przyleciał komar dumny w sławę.
Wypiąłem zadek,
po ojcu spadek,
dając na tacy pyszną strawę.
Usiadł bohater pewny swego,
aby użądlić coś pysznego.
A zamiast tyłka,
zjawia się zmyłka,
pięść, co śmierć niesie - coś
strasznego.
I tak historia koło toczy,
która z komarem boje toczy.
Grał w niej też tyłek,
miejsce dość miłe,
lecz finał wszystkich ma zaskoczyć.
Komentarze (7)
Ciesz się,ze to był tylko komar,mojego znajomego
ugryzł pies jamnik o imieniu Migdał (zazdrosny o
swoja panią Bożenkę):)))Pozdrawiam serdecznie+++
No i słusznie dostało się komarowi.Nie lubię ich a,one
mnie bardzo i same kłopoty z teo.Pozdrawiam
serdecznie.
No i słusznie dostało się komarowi.Nie lubię ich a,one
mnie bardzo i same kłopoty z teo.Pozdrawiam
serdecznie.
Bardzo łany, humorystyczny wiersz, pozdrawiam
a to ci komar - nieźle narozrabiał-
pozdrawiam;-)
Bardzo udany dowcip - mojego znajomego ugryzła osa,
ale w odwrotność tyłka i nie bardzo mógł się zemścić:)
Pozdrawiam z wesołym uśmiechem, chociaż temat nieco
bolesny:)
tiaaaa... myślę, że finał najbardziej zaskoczył komara
;-)