Komar
Wybrał się komar na polowanie,
A ułatwione miał swe zadanie.
Wskutek pogody, zaczął ją chwalić,
Przyszło moc ciała, by je opalić.
I te otwarte na barwy słońca,
Mógł ciąć zawzięcie, mógł ciąć bez
końca.
I nie pomogły olejek wonie,
Czynom komara nie było koniec.
Leżały chętne ciała na plaży,
Komar o większej akcji nie marzył.
Bezbronne cele niczym okryte,
Te dla komara wręcz znamienite.
A już wieczorem opity zdrowo,
Ledwo poruszał zmęczoną głową.
Nawet zabrakło słów na zdziwienie,
Czemu to ludzie znoszą cierpienie.
Jutro pomyślał, czyli komarzył,
Znowu wyruszę w kierunku plaży.
Tam się opiję po wszelkie czasy,
W końcu to ludzie mają już wczasy.
Komentarze (6)
Wesolutkie to.
Plaga komarów utrudnia życie
i nie pomaga nic częste mycie
polują na nasze odkryte ciała
szkoda, że ich ostre żądła
to nie Amora strzała! ;)
O jedno ciało* za dużo było ;)
Plaga komarów utrudnia życie
i nie pomaga ciał częste mycie
polują na nasze odkryte ciała
szkoda, że ich ostre żądła
to nie Amora strzała! ;)
:)
Wesoły wiersz, a komarów nie lubię.
Pozdrawiam serdecznie :)
plażowicze- raj dla komarów. (popatrz jaka ewolucja: z
nocnego trybu przeszły na dzienny)