Komar dwa
Trafił mi się komar,
Taki mały homar.
I ciąć mnie próbował,
Niżej niż jest głowa.
Czemu sobie głupek,
Upatrzył te stany.
Dzisiaj mam tam strupek,
Jako pokąsany.
I nie mogę siedzieć,
To miejsce mnie boli.
O tym trzeba wiedzieć,
Kiedy ten swawoli.
A ma żądło cwane,
I czasu nie szczędzi.
Zrobi małą ranę,
Która tylko swędzi.
Drapać się wśród ludzi,
Tam gdzie są wciąż tyły.
Tylko niesmak budzi,
I bywa niemiły.
Przeczekam agresję,
Komarzego jadu.
Stąd wiersza dygresje,
Bez ładu i składu.
Piszę otępiony,
Swawolnika czynem.
Skończę… bom zmęczony,
Jednak nie zaginę…
Komentarze (9)
Fajne i wesołe.
Na wesoło o komarach.
Miłego dnia życzę.
Czy to na pewno był komar ?;)
Bardziej żądne krwi są komarzyce ;)
Wesoła opowieść o spotkaniu z owadzim wampirkiem :)
Pozdrawiam :)
Z tego pod-denerwo-wania
cztery kropki dał
na końcu wiersz o wania.
Z uśmiechem Pozdrawiam
no i fajnie
fakt, drapać się wśród ludzi w to miejsce, nie
wypada...
Współczuję. :)
: )