Komik bez ironii
Myśli czarne poranek zasłonił
przyszedł szary komik bez ironii
rzucił wiatrem, już aplauz od liści
rzucił żartem, ludzie dawno wyszli
Cisza, wnet los zachichotał
Życie jest szare - szepczą tu cienie
podmiot desygnował orzeczenie
ubrał w trykot reprezentanta
ludzie nie przyszli, kurtyna spadła
Białe jest czarne, czarne jest białe
PR-owców angaż tym trafnym strzałem
ich ręka ślady tuszuje sprytnie
publiczność dziś zgromadzona licznie
Oklaski, zawód na twarzach
Krążąc gdzieś daleko od spełnienia
ostatnio w opozycji sumienia
lot kariery, siła grawitacji
pusty bak samorealizacji
Rozwijał paletę barw, swój artyzm
rozwinął już całą nic Ariadny
kompas zmysłów wskazał zagrożenie
Minotaur zwątpienia, nie odmieniec
Cierpliwość siedziała jak na igłach
z progów duszy wyszła enigma
premiera i zwieńczenie projektu
wzrok w hipnozę zaprzęgło spektrum
Aplauz fanów, nikt nie milczał
Komentarze (2)
Sam nie mogę się odkryć, muszę pierw zostać odkryty ;)
Chętnie wejdę tylko, co znaczy "na beju"? Bo ja tu
trochę przypadkowo trafiłem więc nie jestem zbyt
dobrze zorientowany.
Nieodkryty odkryj sie i na beju bywaj z nami ze swoimi
wierszami