komoda
Od okna nieopodal,
Stałe sobie stara komoda,
Pękata wypchana szufladami,
A w środku różnymi rzeczami.
Nawet ci się w głowie nie mieści,
Ile w tym meblu można pomieścić,
Ile sekretów ten mebel ukrywał,
Ile wspomnień przeżywał.
W pierwszej szufladzie od góry,
Bluzeczki z koronki koszule,
W następnej haleczki majteczki,
Niżej inne drobiazgi chusteczki.
W trzeciej wystaje krawat,
Pewnie mężczyzna jest w domu,
W następnej skarpetki spinki,
I coś co włożono po kryjomu.
Oj w ostatniej zaciął się zamek,
Komoda
I co się nie otwiera,
A może jest tam coś sekretnego,
Jakaś korespondencja nieszczera.
Lepiej tam nie zaglądaj,
Każdy ma swoje sekrety,
Czasami są nieczyste,
Co zdarzało się kiedyś i teraz niestety.
Tej starej komody już nie ma,
Ale w czasie się zmienia,
Komoda wraca do łask,
I znów wychodzi z cienia.
Co stare zawsze jest w cenie,
Dodaje swego uroku
Zatarto ślady kornika,
I znów staje na głównym widoku.
Tak jak w komodzie starej,
Skrywane były sekrety,
Tak pomięć naszej babci,
Choć zawodzi ale kryje niestety.
Szuflada była pełna pamiątek,
Stracone zostało wszystko,
Gdy babcia odejdzie do Pana,
Wraz z nią i zapis prysnął.
Co zostało zniszczone doszczętnie,
Już tego nie odtworzysz,
Co z wspomnień nie zapiszesz,
Tego już nie powtórzysz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.