kompromis
Podsłuchiwałam
myśli o sobie.
Bytu usprawiedliwionego
moją egzystencją.
Medytowały nad pogmatwaną
konstrukcją kobiecej psychiki
odartej ze złudzeń
jak banan ze skórki.
Tak publicznie naga.
W stylu schizofrenika
fantazjowały ze słowem
,,kocham cię''i wyrazami
bliskoznacznymi.
Wyszło im,
że nie rozgryziemy
bezbronnych słów,
gdy bezrobotne są czyny.
Rozeszliśmy się
na dwie różne części:
czarną i czerwoną,
oba modne kolory.
Jak nieudolny rzeźbiarz
kształtujemy swój kompromis.
Tak publicznie nadzy.
O jak bezpiecznie,
że w drodze do twych ust,
wciąż oczy nachylasz oddaniem.
Uspokajam się w rytmie
twojego oddechu,
do dziesięciu licząc westchnienia.
...tak lekko zasypiasz...
Komentarze (7)
Piękny wiersz bezczasowy.Dla wielu ludzi ,każdy
znajdzie w nim miejsce dla siebie.
świetnie oddany nastrój. podbiło mnie sformułowanie o
bezrobotnych czynach - doskonale ilustruje brak
działania. fantastyczne.
Uważam za jeden z lepszych wierszy, bowiem jest
wielopłaszczyznowy, każdy odczytuje coś podobnego ale
nie to samo. wiersz ma szansę na przetrwanie -
wiecznie aktualny.
...tak lekko zasypiasz... muszę przyznać, że trudny w
odbiorze wiersz, ale to zwiększa jego wartość... każde
słowo analizując po kolei... całkiem interesujący;)
Oryginalne metafory, szczególnie wymowne: beztobotne
czyny i bezbronne slowa. Wiersz niełatwy, ale ciekawy.
Zakończenie pełne optymizmu - dobrze mieć swój azyl.
"Rozeszliśmy się
na dwie różne części:
czarną i czerwoną,
oba modne kolory.
Jak nieudolny rzeźbiarz
kształtujemy swój kompromis.
Tak publicznie nadzy." Ciekawe spojrzenie na motyw
rozstania. Sposób opisania wydaje mi się dość
oryginalny i nie banalny. W poezji polskiej rozstania
opisane są zawsze w sposób tradycyjny a tu ujęte
zostało rozstanie w dwa modne kolory.
bardzo ładny, podoba mi się jego orginalność,
pozdrawiam