Koń
Tym, którzy rozumieją zwierzęta
Strach.
Wszechogarniający strach.
To czułem
Od lat
Od wieków.
Matkę
Co jeszcze karmiła mnie
Piersią swą
Życie gorzkie zabrało.
Zabrało... nie odda.
Ja galopuję bez celu, bez radości
–
I walczę o to, by przeżyć kolejny dzień
Bo on może być mym ostatnim.
A wychowałem się
w niewoli.
Jeszcze pamiętam
trzask bata.
Burza.
Trzaskają pioruny.
Ciemno, tajemnicze cienie i...
I
Strach!
Wszechogarniający strach
Znów się odzywa.
Nie mam sił
Biec
Nie mam sił
Na nic
Nie...
Koniec...
Zabierz mnie, życie do matki mej.
Nie chcę żyć!
Czemu ja?
Czemu właśnie ja skazany jestem
Na ból
Na cierpienia?
Wybrałem.
Padłem na ziemię i zostawiłem się
losowi.
Ale tak już mi pisane, że
Za bolesne ciosy życia...
Poczułem ulgę.
Zobaczyłem matkę.
Łzy leciały jak
Poranna rosa
Jak deszcz
Co podczas burzy był przed chwilą...
A teraz galopuję z matką
Na niebiańskich łąkach.
Aniołom towarzyszę
I zapominam powoli
O płaczu, bólu, tęsknocie
O krzywdach i o niewoli.
Teraz będzie dobrze.
I tym, którzy je kochają...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.