konanie
miłość ma twarz poszarzałą
z jej ust leje się ropa
kręgosłup wpół zgniły wiotczeje
z sił całkowicie już opadł
palce czernieją, z goryczą
zrywają zeschniętą skórę
rany krwią gęstą broczące
krzyczą by ulżyć im w bólu
koniec przychodzi powoli
po cichu wstępuje nad ranem
żegnając łzą mokrą jak rosa
miłości bolesne konanie
Komentarze (35)
Porażająca prawda
Pozdrawiam
Mocny, bardzo dobry wiersz.
Nietuzinkowy bardzo dobry
Pozdrawiam ;)
Nietuzinkowy bardzo dobry
Pozdrawiam ;)
ostro
Świetny wiersz.
Umierające piękno:(
Prawdziwy obraz bólu konania, nieubrany w maskujące
słowa, rani do żywego...
Nazwałaś rzeczy po imieniu, bardzo realistycznie i
tragicznie, bez owijania w bawełnę...musi boleć.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jako umieranie uczucia - nie przekonuje mnie. jako
umieranie kochanej osoby - tak może być, ale... -
jednak moje odczucia - na nie. Nie dlatego, ze jest
"nieestetycznie". - Nie przekonuje mnie. - Trzecia
zwrotka - na tak.
Pozdrawiam:)
mam ciarki na plecach :(
pozdrawiam :)
Jest moc w tym wierszu, dobrze ze ewaes tego nie
czyta, dostalby by zawalu:)))
Witaj Kasiu:)
Obym nie musiał tego widzieć.Jakim cudem udało się to
wszystko Tobie zrymować to chyba tylko Ty wiesz choć
znając już Twój warsztat to mnie nie dziwi:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Przejmująco.
Pozdrawiam:)
wiersz krótki, a krwi jak z wołu
Pozdrawiam serdecznie
Smutna prawda. Niekiedy udaje się ją przywrócić do
życia.
Pozdrawiam