KONCERT
Cisza
Oczy wpatrzone w jeden punkt
Huk na mocy wzbiera
Apogeum osiąga
W witrażach wibruje organowy grzmot
Swą powagą zabija, przytłacza
Ani jedno słowo nie pada
Ani jeden szept
Postacie nieruchome
Jak posągi kamienne
Cisza
A potem ona wchodzi
W zwiewnej sukni
Jak mgła
Wiolonczelę przytula jak kochanka
I smyczkiem gładzi struny
Gra
Serce ściska niewidzialną ręką
I łzę ukradkiem na posadzkę upuszcza
Nie jedną, lecz tysiące
Wszystkie twarze skierowane na nią
Zamyślone, utopione w dźwiękach
A ona jakby tańczyła
I wszyscy z nią
Lecz nikt się nie poruszył ani na krok
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.