Koncert
zieleń w czerni schowana
trzepot komarzych skrzydeł
błękit z czerwienią zgrany
w mroku na pył skruszonym
wzwyż ponad wiatru szumem
nowa klasyka tonie
po samą szyję w bieli
gra świateł chłonie zapach
średniowiecznych murów
zahipnotyzowanych
płynącymi dźwiękami
pozytywnie osacza
fioletowe refleksy
schowane w głębi skrzypiec
lekko wydobywając
brązowe skromne brzmienie
ze strun czule napiętych
wyszarpują łagodnie
z drewnianych serc bicie
beżem roztopią duszę
entuzjazmem pijaną
Kiedyś już był, ale teraz wraca poprawiony. Nie wiem czy na dobre mu to wyszło czy nie, to się okaże.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.