Konflikt światów
Zagrzmiało srogo, z mgły wyłoniła się
postać
w długim, czarnym płaszczu, z pogardliwą
miną
W głos się śmiejąc zaczęła kusić
Nie udało się skryć pod najcieplejszą
pierzyną.
Teraz w sen zatapiasz się głęboki,
odczuwasz ulge, twe troski zniknęły,
Choć ciągle niepewna, sparaliżowana
strachem
co oczy widziały, żadne umysły nie
pojęły.
Nie można opisać bólu ogromnego, łez
lejących się z oczu,
straszliwe skrzepy na jej ciele, a moze
duszy..? Tego nie wiem..
Krew lejąca się strumieniami, płaczące
serce wielkiego Boga
czy teraz dla grzesznicy miejsce będzie w
niebie?
Zagrzmiało srogo, z mgły wyłoniła sie
postać
w długiej, białej szacie, z litościwą
miną..
Całe cierpienie ustało, dusza nad niebiosy
wzleciała,
ciało leżało pod cieplutką pierzyną.
Juz teraz spokojna, obdarzona opieką,
lecz jednak umysł nadal pojąć nie może
Nie myśli o tym, chce już zasypiać,
gwiazdy uwiły wianuszek za oknem.
Konflikt zakończony, niebo zwyciężyło,
szatan ciągle w to uwierzyć nie może
całe piekło hańbą się okryło
Nic już nie zostało po straszliwym
stworze.
I choć ciało jej bardzo cierpiało,
dusza jednak ważniejsza być musi
Teraz Boga wychwala śmiało
Na dobranoc "Amen", głowa do podusi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.