Koniec...
Patrzę na szare twarze,
nie dostrzegam w nich nic.
Dotykam zimnych ścian,
same płyną łzy...
I ciągle słyszę słowa:
" Koniec... to już koniec! "
Uderzam pięścią w lustro,
krew kapie na podłogę...
Zaszywam się w kącie,
nie daje ciepła koc...
Muszę jakoś przetrwać
kolejną samotną noc...
I dawno przestałam wierzyć
w znaczenie słowa "szczęście".
Przecież obiecałeś
że pierwszy nie odejdziesz...
Zostawiłeś mnie samą
i nic nie mogę zmienić...
Pamiętasz, jak mówiłeś,
że nie damy się śmierci...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.