Koniec farsy w jednym ciele
Oprócz śmierci zadawanej z zewnątrz istnieje inna jej odmiana : bardziej wyrafinowana i bezkrwawa... ...dłuższa i śmiertelnie bolesna...
przechodzę szarą wyrytą w powietrzu
drogą
a stado moich myśli zawraca przed kulistą
jasnością
tam zębate ostrza maszyny przewiercają
duszę Inności
zepchniętej w oczerniały kąt historii
czuję ból zadawany przez tysiące
zakrwawionych rąk jedynie słusznej
sprawy
wyczerpany wysiłkiem wiecznych zmagań
z chwiejnym materialnym władcą
szukam resztką oczu ostatecznego porządku
piasek z pustkowia Nadziei wysypuje się w
przepaść
milczącym lotem osiada na zimnej skale
szukam słów nakreślonych na lazurowej
powłoce
przez tych którzy zdążyli zawrócić
ale znajduję tylko blade wspomnienia
silnie rozmyte przez wodę żałości
ostatnie złudne promienie przywabiają mnie
na skraj przepaści straceńców
opuszczony przez własny cień
i radujący się z chwalebnych klęsk
skulam wątłe ciało nad krawędzią
otwierając szeroko serce i duszę
zamykam usta wrogim manekinom
i wzbijam się wolno w dół........
Komentarze (1)
wojna we własnym ciele to świat bez konfrontacji tak
można sobie samemu zadawać rany a więc trzeba bliskiej
osoby w tym świecie Wiersz bardzo pięknie napisany
dobrym językiem i piórem wyrazy uznania Plus