i koniec gimnazjum
Niesforne stworzonko przez bramę
kamienicy
Wpełzło-czy-wturlało się?
Potem już samo jakoś poszło:
Znajomi, przyjaciele, mniejszy, większy
lęk?
Różne głupotki z dala od troskliwych oczu
dyrektorki.
Porysowane zeszyty. W parku ławki. Historia
we wtorki.
Trochę bólu i zdrady. Trochę walki i
spisków.
Trochę wymyślnych tekstów cięższych od
pocisków.
Trochę opowieści z tych zielonych
lekcji.
Trochę w kinie zasypanych popcornem
projekcji.
W końcu nic niezwykłego. Mała wprawka w
życie.
Tak wygląda szkoła. Nic nie poradzicie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.