Koniec z końcem
Wczoraj miałem wielkie plany
wczoraj jeszcze Cię nie znałem
może byłem zbyt pijany
może tylko się starałem
Przyszedł świt, pogasły gwiazdy
obudziłem się tuż obok
czy tak miał już człowiek każdy ?
Że się nie stał samym sobą ?
Dwójka dzieci, dom z ogródkiem
byle tylko do weekendu
przyznać muszę z wielkim smutkiem
do jednego w życiu błędu
Porzuciłem spontaniczność
na rzecz pracy w społeczeństwie
to fatalna okoliczność
ukaranie właśnie siebie
Już nie wejdę na Monte Everest
już nie skoczę wraz Red Bullem
ze wspinaczki mam wciąż test
gdy z budżetem kombinuję
Koniec z końcem złapać ledwo
pond ramion swych rozpiętość
łapiąc trzecią gubiąc pierwszą
popadając w obojętność
Komentarze (4)
fajny wiersz-pozdrawiam
dylematy wyboru:)
marzenia zmieniłeś na prozę życia ...lecz warto je
ukryć głęboko będą czekać na lepsze czasy... doczekają
się....
pozdrawiam;-)
bardzo mi sie podoba :)))