Koniec początku...
Byliśmy razem już tam
Gdzie nie widać chmur
Choć czekaliśmy na delikatny deszcz
Iluzoryczna tęcza pojawiła się na jasnym
niebie
A potem zostałam sama
I zaczął padać ciężki śnieg
I nie widać było końca piekielnej
ciemności
Ubranej w słowa jak czarna śmierć
Chyba życie się zakręciło
Zbyt mocno dla mnie, małej
Samotnej figurki smaganej przez wiatr
Na zakrętach bezlitosnego życia
Chciałam tylko oddychać Tobą
Widzieć kontury Twoich ust
Żeby dobre sny nie miały końca
I nie gasło słońce w naszych
Wspólnych oczach
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.