Koniec świata
A my mamy tak dużo czasu, zanim
spadną na nas gwiazdy
i zanim rozbrzmi na dobre
"Missa Solemnis" Beethovena.
Nyks i Ereb zacieśniają uścisk. Na nowo
spłodzony Tanatos zamyka oczy.
Na rozstajach dróg posągi Hekate
złośliwieją w milionach uśmiechów.
Moje palce są ustami bogów. Teraz
muszę poruszyć nimi na kształt warg,
potem będę mogła zanurzyć je
w czerwonym winie. Oczyszczone
wtulą się w twoje dłonie i zasną.
Oburzeni tytani ślepną. Kery krążą nad
nami
i upadają głodne,
bo nam tak łatwo wygrywać kolejną
bitwę z dniem. Jak co wieczór
przeżywać mały koniec świata.
Styczeń 2008
Komentarze (1)
Wiersz trudny, ciekawy, refleksyjny, a jednak pełen
ciepła...