KONIEC ŚWIATA
Pan profesor Mądrala postawił diagnozę:
Tak i tak, to i tamto - "nic stać się nie
może."
I uśmiechnął się przy tym uśmiechem
wyniosłym,
Sugerują obecnym, że inni to osły.
Ażeby adwersarzom wybić argumenty,
Rzucił kilka przykładów, oparł się o
świętych.
I pewność niezachwiana zlała mu oblicze:
"W koniec świata nie wierzę, na rozsądek
liczę."
A w tym czasie spocony palec dyktatora
Wciskał przycisk czerwony - zapłon
reaktora.
I ruszyła lawiną reakcja jądrowa,
Gdy tymczasem Mądrala głośno perorował:
"Zważywszy na istotę natury człowieka,
Możemy spać spokojnie, wojna nas nie
czeka.
Samobójstwo nie będzie ludzkości
udziałem,
Zdrowy rozsądek wygra" - podkreślił z
zapałem.
Nagle spojrzał przez okno, ot tak,
mimochodem -
A to co tam zobaczył przeszyło go
chłodem.
W oczach jak talerzyki zastygł skurcz
zdziwienia,
I powędrował w niebyt, a razem z nim ...
Ziemia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.