Końskie targi
Zapraszam państwa do Szczuczyna na końskie targi. To już tylko historia. Litkup i złotego na dolę.
Koń od głowy, aż po ogon stał tu czysty.
Grzywa rano świeżą wstążką zawiązana.
Ogon wyczesany, niemalże puszysty.
Lśniąca, czysta skóra i zdrowe kolana.
Oczy mądre, bystre i dobra kondycja.
Kupiec skrycie zerkał na końskie kopyta.
Dobry wygląd konia do handlu podsycał.
Jak już zajrzał w zęby, o lata nie
pytał.
Wokół to handlarze, dobrze znają rasę.
Wystawili cenę, nie chcą wyjść na
głupca.
Przemarsz, biegi z koniem, by pokazać
klasę.
Dłonie palą ogniem od uderzeń kupca.
Robi się, gorąco. W oczach iskra płonie.
Wielka szemranina, podchodzą ciekawi.
Nie łatwo tu sprzedać, albo kupić konie.
Jaką cenę handlarz tu dzisiaj postawi?
Przybił! Zgoda! Dłoń ostatni cios dostała.
Rozchodzą się kupcy. Chowają portfele.
Koń sprzedany! Litkup! Zakąska, gorzała.
Tęskne poklepanie. Końscy wielbiciele.
Lubiłam tam jeździć i podglądać prawie walki o cenę konia. Za każde dołożenie jakiejś sumy trzeba było mocno walić w dłoń, najgorzej bolały palce uderzanego. Taki zwyczaj.
Komentarze (48)
Bardzo interesujące...nigdy nie byłam na takim targu
:)
Pozdrawiam :)
Fajnie jest poznać coś nowego.
Tak to dosyć dawno temu bywało,
teraz w pięknym wierszu się ukazało.
Serdecznie pozdrawiam Broniu
życząc miłego wieczoru :)
Ciekawie i obrazowo, "na żywo" tego nie doświadczyłam
więc czytam z zainteresowaniem:)
Końskie targi znam tylko z opowiadań Twój wiersz to
kawałek starej ciekawej historii
Przeczytałam z ogromną przyjemnością Broniu :)
pieknie napisany tylko zakonczenie jakos sie
rozplynelo, ale to nic, daje plusa :)
Nigdy nie byłam na takim targu, z tym większą
ciekawością przeczytałam Twój wiersz Broniu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Niesztampowo napisane, bo i temat rzadki. Z pasją
opisujesz jak widać już przeszłość, kawałek cennej
historii.
Zwróciłam uwagę na Szczuczyn, bo właśnie tam jeździłam
raz w życiu konno ( w kółko i na "smyczy" ). Mam w
Szczuczynie stryja - był ordynatorem szpitala, a
stryjenka pediatrą :)
Pozdrawiam z podobaniem!
...pamiętam jako dziecko, tagi zwierząt w Nowym
Sączu...dziś stoi w tym miejscu luksusowy blok
mieszkalny
pozdrawiam Broniu:))
Oj znam pamiętam takie targi i te wrzaski kto ile
przebije.
Refleksyjny, piękny wiersz.
Serdeczności ślę Broniu:)))
Ładnie opisane targi, wiersz na wielki plus,
pozdrawiam ciepło.
Wiersz prawdziwy. Byłem tam kiedyś choć niezbyt duży,
ale pamiętam sporo:)))
Nigdy nie byłam na takich targach:)
Twój wiersz kusi:)
Pozdrawiam:)
O, Tak budlejo, to były zacięte wali. Ręce puchły od
uderzeń, a najgorzej palce. Często sprzedawca musiał
popuścić z ceny, bo nie wytrzymał siarczystych
uderzeń. A potem litkup i złotówka na dolę. Pozdrawiam
i dziękuję za miłe komentarze.