Konwalia
Cóż to za tajne szepty pośród fal
zieleni,
Na łące, w cieniu liści rozłożystej
mięty?
Pośród stu barwnych kwiatów jeden się
rumieni,
To Konwalia, przed którą Bodziszek w pół
zgięty
Wyznaje swoją miłość, odmawia litanię
Zaklęć do zamku duszy. Tak mówi:
"Kochanie,
Ile uczuć wyrazów mam jeszcze ci dawać?
Ile słów o miłości? Ty ciągle, jak
trawa,
Im w jej źdźbła wiatr dmie mocniej, tym
niżej się kłania,
Zgina się przed nim, zgina, ale się nie
łamie,
Tak twoje serce twarde, nieczułe jak
kamień,
Pod naporem miłości wciąż przed nią się
wzbrania".
Konwalia na to: "Nim się radośnie
zaplotą
Nasze giętkie łodyżki, pragnę spytać o to
-
Kogo bardziej miłujesz, ale powiedz
szczerze,
Słońce, czy twą Konwalię"? Tamten oddech
bierze,
Jednym tchem, bez namysłu, wyrzuca z
pośpiechem:
"Konwalio, tyś jedyna, tyś jest moim
kwiatem,
Wodą, jasnym promieniem, powietrza
oddechem,
Ty jesteś moim słońcem! Tyś moim
wszechświatem!
A słońce? Przed nim dawno oblicze
zakryłem"!
Na te słowa Konwalia w szczerym smutku
zbladła,
Odwróciwszy się rzekła do Bodziszka
tyłem:
"Zapamiętaj, mój miły, stare porzekadło
-
I szkiełko być piękniejsze może od
zwierciadła,
Pod warunkiem, że najpierw zetrzesz w pył
zwierciadło".
Komentarze (3)
Dziękuję za przeczytanie i pozdrowienia :)
No i jak tu bajki włożyć między bajki, jeśli morał
użyteczny do dzieł wszelakich? Prawda w tym jest
wielka i wiem, że prawdziwa, bo i ja jestem urodziwa
jeśli w salonie sama. oklaski za takie bajki.
Przeczytałam.Podoba mi się.Ładnie napisany.
Pozdrowienia:)