W konwaliowym sadzie
W konwaliowym sadzie wyrastają groby,
szare garnitury ozdobione bielą.
Gdy jakiś się zjawi z dala słychać
dzwony,
zaś smukłe pomniki małe dzwonki strzegą.
Kryształowe krople po liściach spływają,
nie wszystkie są z deszczu, czasem łza
zagości.
Kołyszą się listki z gracją niebywałą,
jakby chciały krzyknąć - do nas dusze
chodźcie.
Kiedy między paprocie do snu jakieś
dziecię
matka z z sercem na wpół rozerwanym
kładzie.
Dzwoneczki śpiewają kołysankę z wdziękiem -
a wszystko się dzieje w konwaliowym sadzie.
Komentarze (10)
prawdziwy romantyk z ciebie Mirku
Ślicznie tu u ciebie
:)
konwaliowy sad jest smutny a wiersz piękny
Piękny, smutny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie:))
Do bólu pięknie...
Roztrzepotałeś serce, a tego w Poezji - min. -
szukam...:-)
Pozdrawiam :-)
Ok Miru,ja za to lubię ale dlatego własnie jest fajnie
bo jest różnorodność:) na przyszłość będę wiedzieć ,że
to u Ciebie jest zamierzone,pozdrawiam:)
Masz rację, Julio, ale starałem się użyć bardzo
nieregularnych rymów - nie lubię pisać po
częstochowsku :) Dziękuję za wizytę.
Wiersz mi się podoba,rusza wyobraźnię,jeśli chodzi o
formę to ja się nie znam ale jeśli
zdecydowałaś/zdecydowałeś się na rymowany to można by
trochę rymy dopracować,pozdrawiam:)
Bardzo, bardzo wzruszający, smutny i melancholijny
wiersz. Płynny, dobrze napisany. Szkoda, że omijany
przez bejowiczów, uważam, że wart jest przeczytania i
punktu. Pozdrawiam:-)