Kopciuszek
Tak trochę bajkowo, na tę szarą codzienność.
Macocha i jej córki Kopciuszka nie kochały
i jak tylko mogły wykorzystywały,
od rana do wieczora i wieczora do rana,
dziewczyna pracowała, niekompletnie ubrana.
W fartuchu podartym oddzielała ziarna, na
brudnej podłodze która była czarna,
dzieliła na porcje groch i ziarnka maku,
będąc wciąż zziębnięta i tylko w
kubraku.
Bolały ją stopy, bo chodziła boso,
mieliła ziarnka maku, pszenicę i proso,
doiła swoje krówki i gąski pasała,
chodziła ciągle smutna i wciąż płakała.
Aż kiedyś w niedzielę będąc sama w domu,
zajechał doń książę, nie mówiąc nic
nikomu
i zatrwożył się, widząc dziewczynę na
bosaka, zatrzymał się, rozglądnął i zsiadł
z rumaka.
Objąwszy niewiastę przytulił do siebie,
a ona szczęśliwa, czując się jak w niebie,
przerodziła w księżniczkę, śliczną jak
łania, już nie była Kopciuszkiem tylko do
sprzątania.
Miała prześliczną sukienkę i diadem z
brylantami, cudne złote loczki, z
niebieskimi kokardkami,
a na nóżkach pończoszki i śliczne
pantofelki, calusieńkie ze złota i obcasik
niewielki.
I tak wystrojona, szczęśliwa i płocha,
poczuła nagle w sercu że młodzieńca kocha,
a i on oszołomiony dał do zrozumienia,
że też ją pokochał, prawie bez
wątpienia.
I zajechała karoca zaprzężona w konie
i zabłysnęły gwiazdy na nieboskłonie,
a Kopciuszek wraz z księciem pognali przez
las, jechali bardzo szybko by zdążyć na
czas, na bal na zamku u rodziców księcia
pana, gdzie mięli bawić się, gdzie muzyka
będzie grana.
I gdy wraz z wybawcą na miejsce dojechała,
była trochę przerażona, prawie że zemdlała,
ale i szczęśliwa bo bardzo zakochana, lecz
czar prysł szybko i nie doczekała rana.
O północy się skończyło jej oczarowanie,
biegła szybko i myślała, co teraz się
stanie i zgubiła pantofelek spiesząc się by
zdążyć, by przed złą macochą, więcej nie
pogrążyć.
Nazajutrz królewicz szukał swej wybranki,
szukał całe dnie, wieczory i ranki, mierzył
pantofelek różnym paniom z miasta, ale nie
pasował, znów była dwunasta.
Przeczekał więc noc i od rana od nowa,
znowu szukał, gonił, bolała go głowa,
wreszcie trafił na dziewczynę, swojego
Kopciuszka, dla niej bucik był jak ulał,
mała stópka i nóżka i już wiedział że to
ona, żoną jego będzie,
bo szukał wytrwale, długo, no i
wszędzie.
Morał
Bo kto jest wytrwały i szukać nie
przestanie, spotka go nagroda,
szczęście i kochanie.
Komentarze (12)
Ładnie bajkowo z źyciowym morałem. Pozdrawiam:-)
Warto na całość rzucić jeszcze raz okiem...może da się
z tego zrobić dobry wiersz...zakończenie już
masz...nagroda czeka...pozdrawiam serdecznie, ale za
trud plusik już dam
Nie rozśmieszaj ludzi, przecież każdy widzi i wie, że
zagłaskać fałszem można na śmierć. Czy interesuje Cię
- cóż, Twoja rzecz, nie mogę napisać "świetnie", skoro
tak nie jest. Zamiast się złościć, lepiej poczytaj co
to znaczy dobry wiersz wg dzisiejszych wymogów.
"mariat" Nie bardzo interesuje mnie Twoje zdanie. Ty
chyba Jesteś z tych Osób, że jak komuś nie dowalisz,
to chyba byłabyś chora. Dzień bez dosadnej krytyki,
dniem straconym. Nie pozdrawiam.
W tym natomiast wierszu nic nowatorskiego, stara znana
bajka i niezbyt ciekawie przetransportowana, rymy
zupełnie nie w moim typie, literówki itp. Tu bez
punktu.
Dobry morał, z którym się zgadzam,
a bajkę lubiłam w dzieciństwie, bo się dobrze
skończyła, choć w życiu różnie z tym bywa...
Pozdrawiam serdecznie
i jak zwykle uśmiech zostawiam:)
Kochana Isiu !
ok,jutro mamy święto i spokojnie przeczytam lekturę hi
hi ...
do usłyszenia pa pa
Książe to chyba zsiadł z rumaka? Kilka literówek w
bajeczce, morał natomiast dobry. :-))
Podoba mi się ciekawa proza - bajka z życiowym
morałem, ciepło pozdrawiam.
niby znana bajka ale morał zaskakuje. Podoba mi się
Pięknie Isiu - widzę ,że bajka to też Twoja 'bajka' i
caluski
Witaj Isiu!
Życie to nie bajka,
tylko my naiwne czekamy na
księcia...
promiennego dnia :)