Korowód
słuchając Grechuty przyszło mi to.
Kto pierwszy da
nadzieję?
Kto pierwszy nie
wyśmieje?
Kto pierwszy spośród
tłumu
uciszy własny
tumult?
Kto pierwszy chwyci
kamień?
I kto żyć pragnie za
mnie?
Kto pierwszy nie
wybaczy
widzącym świat
inaczej?
Czy ciągle iść na
noże
musimy, Panie Boże?
Nie jesteś przecież
z kamienia –
wszystko na świecie
się zmienia.
Zmieniamy wciąż makijaż
–
zabijasz nas, gdy mijasz.
Kto pierwszy duszę
bratnią
otworzy ci na
oścież?
Kto będzie zaś
ostatni
w zapamiętałej złości?
Kto śmiało pójdzie,
wszakże
nie patrząc, jak
zawieje?
I kto nas się nie
zaprze,
nim pierwszy kur
zapieje?
Czy gorzej, Panie
Boże,
być tutaj jeszcze
może?
Nie jesteś przecież
z kamienia –
wszystko na świecie
się zmienia.
Zmieniamy wciąż makijaż
–
zabijasz nas, gdy mijasz.
Kto pierwszy
pierwszy będzie
w wyścigu ciągłym
szczurów?
Kto wszystko zaś
zdobędzie,
nie obalając
murów?
Kto pierwszy? Kto
ostatni?
lecz po co te
pytania.
Świat bez nich jest
już w matni –
wręcz nie do
wytrzymania.
Już czas zamilknąć,
Panie,
na wieki wieków.
Kamień?!
To zamień mnie w
kamień !
Na amen, na
pamięć,
ty zamień mnie w
kamień –
bo kamień nie
kłamie!
Komentarze (1)
popełniłeś tym utworem kardynalny błąd postponując
pamięć M.Grechuty - on nie może się już bronić.