Kościół
Nasza Świątynia
wzniesiona rękoma.
Nasza świątynia
przecwelona wiekiem.
Kapłani zdrady
odkrywają sens.
Ministranci diabła
się spowiadają.
Tak wiele dźwięków
grały organy.
Tak wiele zmarnowanych
modlitwą chwil.
Tak wiele pięknych
wzniesionych ołtarzy.
Niewiele ofiar...
Tak dużo świąt.
Święci się leszczą.
Święci się pocą.
Kapłani Ognia.
Fioletowe łzy.
Wznosi się wieża.
Obok wyrosło (takie żółte "M"
konkurencji).
Czasem świeci się zielono.
Czasem czerwienią.
Niebo rzadko niebieskie.
Iluzja Materii.
Kadzidlany bezdech.
Z ambony bezbek.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Komentarze (7)
Tak, wiersz dobry bo skłania do myślenia, nie
koniecznie przytakiwania...
pozdrawiam :)
Fajna refleksja i skłania do myślenia:)pozdrawiam
cieplutko:)
Bardzo wymowne, daje do myślenia, pozdrawiam :)
To tylko pokolorowana powłoczka. Środek jest zepsuty.
Dobra puenta.
Msz bdb wiersz, poza tym myślę, że kościołów jest zbyt
wiele w stosunku do hospicjów czy np szpitali,
gdyby te proporcje były inne, to byłoby super.
Bardzo fajne metafory, tak poza tym.
Dobrego wieczoru życzę.
Drogowskaz moralności...tak mówią,
niewinne dzieciaczki...też lubią.
Pozdrawiam Wiwern.