Kosmiczny Świt
Pierwszy promień światła przebił się przez
chaos gwiazd i pozapalał ogarki słońc.
W nieśmiertelnej ciszy kosmicznych
przestrzeni rozległ się śpiew planet,
chóralny zew gigantów.
Splendor Jutrzenki zawstydził
gwiazdozbiory, nowo narodzone konstelacje
dusz.
Komety niczym zgraja rozbawionych dzieci,
wysforowały się naprzód, by głosić
nadejście Kosmicznego Świtu.
Echo śpiewu planet, rozeszło się po
wszechświecie, niosąc nadzieję na życie.
Wieczna Noc buntując się temu, lamentowała
koniec swej hegemoni ostatnim wysiłkiem
woli tworząc czarne dziury.
Nieskończony Horyzont eksplodował wielością
światów i zjawisk.
Układy słoneczne zaczęły się rozpychać
między sobą, zajmując jak najwspanialsze
miejsca w tym pierwotnym teatrze
zdarzeń.
Wszystko pławiło się w iluminacji
Początku.
Każdy został obdarowany, tylko księżyc i
jego bracia się spóźnili, po wieczność w
smutnej swej twarzy odbijając blask
innych.
Historia otworzyła oczy.
Wyciągnęła księgę.
Czas podał jej pióro.
Wszystko się zaczęło?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.