Kostucha
W drzwiach stanęła kostucha
siadając obok mnie długo milczała
taka jakaś, jakby zbyt ludzka
w coś białego przykryta, cała drżała
otuliłam ją kocem
bez tchu wypiła gorącą czekoladę
wiesz - mówiła - tak wielu ludzi do których
chodzę
traci dziś miłość, nadzieję i wiarę.
w przemoczonych skarpetkach
starając ogrzać sobie dłonie, płakała
" kiedyś chciałam być piękna -
a zbieram z ziemi tak młode martwe ciała
"
„ wiesz – oni mnie nie znają
w chocholim tańcu igrają z losem
bezradnie patrzę jak umierają
głupcy – mruczę pod nosem „
„ Nie słyszą – wisząc na
sznurze,
Toną, rzucają pod pociąg, z budynku
Czasem znajduje ich pod murem,
W agonii, pod wpływem różnych narkotyków
„
„ Obwiniają mnie inni - dlaczego, -
krzyczą
matki, ojcowie, czasem tylko cisza
Powiedz czemu ludzie tak gardzą życiem ?
Gdy ja nie jestem niczemu winna „
Nie była zimna, miała serce
To dziwne – biło pod płaszczem.
Gdy położyła je na swojej lewej ręce
„ popatrz – jest takie jak
wasze „
Śmierć - przychodziła często,
dźwigając za sobą bagaże
Torby pełne ludzkich nieszczęść
Cała w bliznach, siniakach, od obrażeń
Czasem zerkała zza okno na drogę
Widziała więcej niż mogła powiedzieć
„ cierpisz „ – rzekła
jednym słowem.
Wpatrując jak przyjaciel, zmartwionym
spojrzeniem
Długo stała nad moim łóżkiem
Za nim zasnęłam, snem spokojnym
Wtedy widziałam na jej twarzy uśmiech
Zmęczona bujała na krześle swe ciało
- ruchem powolnym.
Zrobiła sweter na drutach
Gdy odchodziła ostatniego razu
Prosząc, przykryła mi usta
„ życie jest piękne, nie marnuj czasu
„
Komentarze (4)
wiersz ciekawy i przejmujący, jak to u Ciebie, zawsze
są emocje! asku, szukaj na nk Kim Jo :)) - jest mnie
pełno :)))
piękny i przejmujący,pokazałas/es inny obraz pani
śmierci...bardzo dobry...
Przejmujący wiersz. Przypomniałem sobie o moim
przyjacielu, który niestety zaprosił kiedyś śmierć do
siebie. :(
Przejmujacy wiersz o smierci i zyciu.