koszałki opałki
/do siebie/
jestem jak mokre polano
kiedy już się zajmę dymię ile wlezie
czasem tak solidnie że nawet przygasam
jak skropione deszczem listopadowe liście
to nie to samo co wysuszona wiatrem
sosna
czy prawie stuletni sezonowany grab
skwierczę i syczę za każdym razem
kiedy ognisty ozór mnie poliże
nie raz jeszcze przyjdzie podpałkę podłożyć
za młodu za giętki a jako chrust
lepszy ode mnie Marceli Proust
Komentarze (2)
waham się... przy drugim wersie pomyślałam, że się
chwalisz;) pod koniec, że skarżysz, i tak sobie siedzę
i myślę, czy to gorzej, że się dymi? ale dłużej. A czy
to gorzej, że dłużej? Czy lepiej jak sosna? Lżej? Bo
to zależy od celu, czy ma być dłużej cieplej czy ma
się po prostu spalić... no i tak się waham
W moim guście te Twoje koszałki opałki :) pozdrawiam